Kancelaria parafialna

poniedziałek - piątek:

     godz. 15.30 - 16.30

     oraz dodatkowo

poniedziałek i piątek:

     godz. 18.00 - 19.00

 Admirał Floty Józef Unrug (1884 - 1973)

/ Dowódca Floty z lat 1925 - 1939 /

   Joseph Michael Hubert von Unruh  urodził się 7 października 1884 r. w Brandenburgu nad rzeką Hawelą pod Berlinem. Pochodził ze szlacheckiej rodziny niemieckiej, która miała też polską linię. Ojciec był generałem armii pruskiej i wieloletnim adiutantem Fryderyka Wilhelma IV, brata cesarza Wilhelma I, matka zaś była rodowitą Saksonką. Ojciec Józefa - Tadeusz - uczył syna języka polskiego i polskiej tradycji. W roku 1891 Józef rozpoczął edukację w szkole powszechnej w Dreźnie, trzy lata później w gimnazjum w tym samym mieście, a w 1904 r., po uzyskaniu matury, wstępuje do Marineakademie Kiel, postanawiając zostać marynarzem. W 1907 r. uzyskuje stopień podporucznika marynarki wojennej. Był m.in. oficerem wachtowym, oficerem inspekcyjnym w Marineschule we Flensburgu, dowódcą baterii dział na pancerniku "Friedrich der Grosse". W latach 1915-1919 służył na okrętach podwodnych, będąc komendantem szkoły okrętów podwodnych oraz dowódcą flotylli. Po zakończeniu I wojny światowej i odrodzeniu się Polski, Józef Unrug - już w stopniu kapitana - świadomie wybrał służbę dla Rzeczypospolitej. 19 maja 1919 r. zjawił się w Warszawie i zameldował w Sekcji Marynarki Ministerstwa Spraw Wojskowych.

   Jak sam wspominał: "Na czele sekcji stał kmdr Nowotny, a później Kazimierz Porębski, były rosyjski kontradmirał. Tam zameldowałem się jako były kapitan-leutnant marynarki niemieckiej - na wiosnę 1919 roku". Dostał na przydział na kierownika Wydziału Operacyjnego Sekcji Organizacyjnej Departamentu dla Spraw Morskich w Warszawie. Polska marynarka wojenna nie miała jeszcze okrętów, regulaminów, trzeba było stworzyć plany budowy floty, zasady szkolenia załóg - a przede wszystkim pozyskać na to środki finansowe. W 1920 r. został kierownikiem Urzędu Hydrograficznego w Gdańsku, który wówczas był w rękach niemieckich. Z objęciem urzędu wiązała się wizyta kurtuazyjna u dowódcy niemieckiego garnizonu. Józef Unrug przedstawił się Niemcowi krótko: "polski kapitan marynarki wojennej". Unrug otrzymał też polecenie wyszukania pierwszego okrętu dla Marynarki Wojennej RP. Znalazł on taką jednostkę, którą nota bene musiał zakupić jako osoba prywatna, na własne nazwisko, gdyż Niemcy nie uznawali jeszcze polskiego rządu. Jednostką tą był okręt hydrograficzny - ORP "Pomorzanin", na którym banderę podniesiono w 1920 r. Latem tego roku, Józef przebywał na urlopie w rodzinnym domu w Sielcu. W tedy to zaręczył się z Zofią Unrug, swoją dalszą kuzynką, która 28 kwietnia 1921 roku w Poznaniu ostatecznie została jego żoną. Owocem tego związku był syn Horacy, który przyszedł na świat 23 lipca 1930 roku w Gdańsku-Wrzeszcz.

   Wrzesień 1920 roku, to dla kapitana Józefa Unruga miesiąc kolejnego wyzwania, został szefem sztabu Dowództwa Wybrzeża Morskiego w Pucku. Doprowadziło to do spotkania z ówczesnym pułkownikiem Jerzym Świrskim, który był szefem Departamentu dla Spraw Morskich w Warszawie. Tak rozpoczęła się współpraca dwóch ludzi, którzy bardzo często uzupełniali się nawzajem. Pojawiły się również nowe przeszkody, kadra oficerska złożona gównie z byłych żołnierzy marynarki rosyjskiej, odnosiła się nieufnie i z dystansem do "poniemieckiego kapitana". Podziały zaborów nadal były widoczne i żywe, każdy starał się otaczać ludźmi raczej z tej samej armii. A wyraźny niemiecki akcent Unruga i problemy z językiem polskim pogłębiały jeszcze bardziej nieufność wobec jego osoby.    

   Po 5 miesiącach na obejmowanym stanowisku, Józef Unrug otrzymał awans. W dniu 5 lutego 1921 roku wyniesiono go do stopnia komandora podporucznika. Z końcem 1921 roku Polska Marynarka przechodziła kolejne zmiany. Minister gen. Kazimierz Sosnkowski postanowił wydzielić ze struktur wojskowych marynarkę handlową i podporządkować ją zwierzchnictwu cywilnemu, z czym nie zgadał się wiceadmirał Kazimierz Porębski. Był on inicjatorem i twórcą nowo powstałej marynarki handlowej, wysoce zaangażowany w sprawy morskie i zasłużony w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Więc zadanie restrukturyzacji otrzymali komandorzy Świrski, Petelenzow oraz Unrug. W grudniu 1921 roku zakończono prace i już 1 stycznia roku następnego w życie wszedł nowy statut marynarki. W miejsce Departamentu dla Spraw Morskich utworzono Kierownictwo Marynarki Wojennej, na którego czele stanął Porębski. Nie był on przychylny Unrugowi i starał się sukcesywnie ograniczać jego uprawnienia. Głębokie antagonizmy doprowadziły do tego, że w końcu Unrug złożył podanie o zwolnienie go ze służby czynnej. Z dniem 1 grudnia 1923 roku przeszedł w stan spoczynku i w stopniu komandora porucznika powrócił do Sielca.

   W maju 1925 roku opinią publiczną wstrząsnęła tak zwana "Afera Minowa". Chodziło o zakup min zaporowych dla polskiej marynarki wojennej na Łotwie. Okazało się, że są one przestarzałe oraz wybrakowane. Zarzuty o korupcję postawiono kilku oficerom a ogólna dyskusja obyła się nawet na forum Sejmu II RP, gdzie obarczono winą wiceadmirała Porębskiego. W wyniku całego zamieszania Porębski podał się do dymisji a na jego miejsce 19 maja wyznaczono tymczasowo Jerzego Świrskiego. Niedługo potem najprawdopodobniej na fali zmian jak i pod wpływem postulatów które Józef Unrug wysuwał w napisanym przez siebie memoriale, Prezydent RP Stanisław Wojciechowski powierzył mu dowództwo floty w Gdyni, przywracając do czynnej służby. Stanowisko to będzie piastować do 1939 r. Zdolności organizacyjne Unruga spowodowały znaczący rozwój polskiej marynarki wojennej, jej zaplecza technicznego. Jego inicjatywa doprowadziła do budowy portu wojennego na Oksywiu i powstania stoczni marynarki wojennej. Wróćmy znów do wspomnień admirała: "(...) pierwsza stocznia!(...) Zwykła kuźnia polowa w kręgielni byłego browaru w porcie puckim. Dok pływający zastępowała wtedy krypa wiślana, wyposażona w kilka obrabiarek. A tuż przed wybuchem wojny w nowo zbudowanej stoczni marynarki wojennej w Gdyni zakładano stępkę pod budowę niszczyciela typy Grom".

   Te słowa świadczą o zmianach, jakie zaszły w dziedzinie obronności Wybrzeża pod kierunkiem Unruga w ciągu dwudziestolecia międzywojennego. Wyrazem uznania były kolejne awanse - w 1926 r. na stopień komandora, a w 1933 r. na stopień kontradmirała. Był wzorowym oficerem. Jak wspominał go jego podwładny i późniejszy towarzysz w obozie jenieckim komandor porucznik Robert Kasperski: "Codzienną pracę ułożył sobie tak, że był w stanie załatwić w oznaczonych godzinach, obowiązki dowódcy Floty, omówić zagadnienia bezpośrednio z podwładnymi, obejrzeć port wojenny oraz warsztaty, wskazać każde niedociągnięcie, dać wskazówki i wyciągnąć konsekwencje za najmniejsze niedbalstwo. To był Polak, którego patriotyzm przejawiał się w rzetelnym codziennym wykonywaniu obowiązków z całkowitym poświęceniem. Był przełożonym o najwyższych kwalifikacjach fachowych, wychowującym i uczącym własnym przykładem. Zawsze stawiał najwyższą poprzeczkę dla siebie i tego też wymagał od innych. Był człowiekiem szlachetnym, sprawiedliwym, zawsze taktownym, bezpośrednim, szanował godność innych i własną". Jego wielką troską był brak dostatecznych środków na budowę dużej ilości nowoczesnych okrętów. Rzeczpospolita, po 123 latach niewoli, borykająca się ze scaleniem ziem poszczególnych zaborów w jeden organizm państwowy, nie była w stanie wygenerować odpowiedniej ilości pieniędzy na marynarkę wojenną. Admirał zainicjował stworzenie Funduszu Obrony Morskiej i odwołanie się do społeczeństwa, które sfinansowało budowę nowoczesnego okrętu podwodnego ORP "Orzeł". Wielką wagę admirał Unrug przywiązywał do wychowania korpusu oficerskiego i podoficerskiego. Zawsze podkreślał, że służba pod biało-czerwoną banderą wymaga odpowiednich kwalifikacji - przede wszystkim moralnych i fachowych. W pracy wychowawczej nie naśladował wzorów obcych - niemieckich, angielskich czy francuskich, gdyż zdawał sobie sprawę z ich nieprzydatności na polskim gruncie. Admirał świadom był specyficznych polskich cech narodowych, toteż starał się szkoleniem pokierować w taki sposób, żeby odpowiadał on polskiej naturze. Po wojnie dumnie podkreślał, że "Polscy marynarze górowali nad marynarzami innych narodów bystrością, zapałem i ambicją. Może ta ambicja była czasem przewrażliwiona, przeczulona, ale to wypływało z polskiego charakteru i polskiej indywidualności".

W styczniu 1931 roku na prośbę ówczesnego proboszcza gdyńskiej parafii garnizonowej, ks. kpt. Jerzego Szackiego, Józef Unrug, jako dowódca Floty stanął na czele ukonstytuowanego Komitetu Wykonawczego Budowy Kościoła Garnizonowego w Gdyni.

   W momencie napiętej sytuacji międzynarodowej, na chwilę przed wybuchem wojny, 21 sierpnia 1939 r. admirał Unrug przeniósł Dowództwo Floty na Hel. 24 sierpnia został dowódcą Obrony Wybrzeża, podlegając bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi. Od początku działań wojennych polskie Wybrzeże zostało odcięte od reszty kraju, lecz poddało się jako jeden z ostatnich punktów - 2 października 1939 r. Trzy dni później skapitulowała SGO "Polesie" gen. Kleeberga. W ostatnim przemówieniu do swych podwładnych mówił m.in. tak: "Panowie oficerowie! Wszakżeż nie zezwalam na dalszy rozlew marynarskiej i żołnierskiej krwi! Niemcy i tak tę wojnę przegrają. Jeszcze Polska nie zginęła!". Do 29 kwietnia 1945 r. przebywał w niewoli, w sześciu różnych obozach jenieckich. Tam też ujawnił po raz kolejny swą niezłomność i nieugiętośćMimo że język niemiecki znał lepiej niż polski, z oficerami niemieckimi kontaktował się tylko i wyłącznie przy użyciu tłumacza. Niemieckiej rodzinie, która odwiedziła go w obozie jenieckim oznajmił, iż 1 września 1939 r. zapomniał języka niemieckiego. Niemcy, znając jego karierę w cesarskiej flocie, wielokrotnie namawiali go na przejście do Kriegsmarine. Byłby to ogromny sukces propagandowy - powrót na łono "narodu panów" oficera dawnej niemieckiej marynarki wojennej.

   Admirał Unrug konsekwentnie odrzucał te propozycje, zawsze oświadczając niemieckim oficerom, w tym swojemu kuzynowi, generałowi Wehrmachtu Walther von Unruh"Jestem Polakiem i oficerem polskim". W niewoli nie podał ręki żadnemu Niemcowi. Zachowywał godność i cechował się niezwykłą dumą. Stefan Jellenta, oficer wojsk lądowych, tak wspominał admirała, swego towarzysza niewoli: "...zawsze będę pamiętał Jego wyprostowaną, elegancką sylwetkę, gdy spacerował po obozie z nieodłączną laską w ręku. Również pamiętam i pamiętać będę, że kontradmirał był grzeczny i uprzejmy dla współjeńców oraz manifestacyjnie wyniosły i oschły dla Niemców. Przypominam sobie także, iż głośno i ostro zwymyślał [...] niemieckiego podoficera, który ośmielił się wejść do Jego pokoju [...] bez pukania". Starał się utrzymywać wśród polskich jeńców wysokie morale i dyscyplinę, zachęcał ich do aktywności fizycznej i intelektualnej - sam w niewoli przeczytał 400 książek po francusku i angielsku i ani jednej po niemiecku. Za swą postawę był szykanowany - znalazł się w dwóch karnych obozach jenieckich. Po wyzwoleniu obozu w Murnau przez żołnierzy amerykańskich wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie został I zastępcą szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej w Londynie. Nie mógł wrócić, jak wielu polskich żołnierzy i oficerów, do Polski rządzonej przez komunistów.

   Rząd brytyjski przyznał mu emeryturę, jednak admirał odmówił jej przyjmowania, twierdząc że byłoby to nieuczciwe w stosunku do setek tysięcy polskich żołnierzy i oficerów, którzy takich przywilejów nie otrzymali. We wrześniu 1946 r. został mianowany wiceadmirałem, a od marca 1947 r. był zastępcą Generalnego Inspektora Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia i odpowiadał za demobilizację personelu polskich sił morskich walczących po stronie aliantów. W 1947 r. zdał również egzamin na kapitana żeglugi wielkiej. Sprowadził do Anglii żonę i syna. W 1948 r. rodzina wyjechała do miasta Agadir w Maroku, gdzie admirał w wieku 63 lat musiał zaczynać swoje życie na nowo podejmując pracę w firmie dawnego znajomego z Gdyni. Ostatecznie w 1955 roku wraz z rodziną przeniósł się do Francji. Oferowane obywatelstwo przez rząd republiki również odrzucił, będąc dumnym ze swojego polskiego pochodzenia. Osiadł wraz z żoną w domu rencistów w Lailly an Val, gdzie pracował jako kierowca ciężarówki wożącej żywność. Admirał Józef Unrug, zmarł w wieku 88 lat w nocy z 28 lutego na 1 marca 1973 r. Został pochowany w kaplicy zamku Branickich w Montresor nad Loarą. Siedem lat później miejsce doczesnego spoczynku znalazła tam również jego małżonka Zofia, która zmarła dnia 21 kwietnia 1980 roku dożywszy 84 lat.

   Wiceadmirał Józef Unrug został odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari IV klasy, Orderem Polonia Restituta III i IV klasy, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Złotym Krzyżem Zasługi, duńskim Orderem Danebroga, francuską Legią Honorową IV kl., pruskim Krzyżem Żelaznym I i II klasy, syjamskim Orderem Białego Słonia, szwedzkim Orderem Miecza.

   Po przemianach politycznych w Polsce, wiele środowisk kombatanckich, jak i sam rząd chciały sprowadzić prochy Admirała do kraju. Starania te wspierał sam syn obrońcy Helu, Horacy Unrug, związany z Polską a przede wszystkim z Gdynią. Jednak było to niemożliwe z powodu na uszanowanie ostatniej woli tego wielkiego człowieka. Zastrzegł on, że jego uroczysty pogrzeb w Polsce może się odbyć jedynie jeżeli w podobny sposób zostaną uhonorowani jego koledzy. Oficerowie Marynarki RP, zamordowani przez reżym komunistyczny w tak zwanym "Procesie Komandorów." A winni zbrodni zostaną osądzeni i skazani. Jednak długo nie było wiadomo gdzie spoczywają szczątki podwładnych Admirała Unruga. Stało się to możliwe dopiero w 2014 roku, dzięki ekshumacjom zbiorowych mogił i identyfikacji genetycznej. Szczątki Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa Przybyszewskiego i Jerzego Staniewicza spoczęły 16 grudnia 2017 roku na cmentarzu w Gdyni na Oksywiu w utworzonej tam Kwaterze Pamięci. Uroczystości pogrzebowe i złożenie prochów Wiceadmirała Józefa Unruga i jego żony Zofii nastąpiło, 2 października 2018 roku, w roku jubileuszy stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, oraz powstania Polskiej Marynarki Wojennej. W dniu pogrzebu decyzją Prezydenta RP został pośmiertnie mianowany na stopień admirała floty.

Naczelnik Państwa Józef Piłsudski w Gdyni w lipcu 1928 r. Obok Piłsudskiego – komandorzy Jerzy Świrski, szef Kierownictwa Marynarki Wojennej, i Józef Unrug – dowódca Floty.

Powitanie marszałka Józefa Piłsudskiego na pokładzie ORP "Wicher", marzec 1930, fot. Muzeum Marynarki Wojennej

Mszy polowej z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej. Od lewej widoczni: 3. gen. Stanisław Burhardt-Bukacki, 4. kmdr Józef Unrug, 5. płk Roman Abraham - Gdynia 1930 r

Komandor Józef Unrug w swoim gabinecie, 1932, fot. Muzeum Marynarki Wojennej

Kontradmirał Józef Unrug z wizytą w Leningradzie, 1936, fot. Muzeum Marynarki Wojennej

Kontradm.Józef Unrug w obozie jenieckim, siedzi trzeci od lewej, fot. Muzeum Marynarki Wojennej

Kontradm. Józef Unrug na pokładzie ORP "Ślązak", Wielka Brytania, 1946, fot. Muzeum Marynarki Wojennej

Kontradm. Józef Unrug w swoim gabinecie, lata 1945-1947, fot. Muzeum Marynarki Wojennej

Dzisiaj jest

czwartek,
18 kwietnia 2024

(109. dzień roku)

Święta

Czwartek, III Tydzień Wielkanocny
Rok B, II
Dzień Powszedni

Msze Święte

poniedziałek - sobota:

     godz. 17.00

niedziela:

     godz.   9.30, 11.00, 19.30

Wyszukiwanie
Licznik
Liczba wyświetleń strony:
4782